
Byłem zszokowany, widząc, jak pokojówka biegnie do łazienki, żeby zwymiotować, akurat gdy przygotowywała obiad…
Następnie położyłem na stole podpisany już wniosek o rozwód.
Służąca wybuchnęła płaczem, mój mąż schował głowę, a szwagier zakrył twarz. Wszyscy troje spuścili wzrok, nie mogąc spojrzeć mi w oczy.
Wstałem, podniosłem głowę wysoko, zabierając ze sobą resztkę godności, jaka mi jeszcze pozostała, i opuściłem dom, który kiedyś nazywałem domem.
Na zewnątrz zimny wiatr muskał moją twarz, ale w środku czułem niespodziewany spokój.
Zrozumiałam, że największą stratą nie jest utrata męża, ale utrata iluzji fałszywej miłości.
I pomyślałem: Lepiej być samemu i dumnym, niż żyć ze zdrajcą.