Nie zrezygnowałam z wymarzonego rejsu na rzecz pogrzebu mojego pasierba — bo stawiam siebie na pierwszym miejscu

Byłem oszołomiony. Jeszcze na rejsie dowiedziałem się, że zebrał wszystkie moje rzeczy i wystawił je na trawnik – a nawet poprosił moją mamę, żeby je zabrała. W jednej chwili wszystko się zawaliło. Podróż, o której tak długo marzyłem, nagle prysła w cień.

Kiedy wróciłam, powiedział mi, że złożył już pozew o rozwód. Powiedział, że nie może pozostać w związku małżeńskim z kimś, kto odejdzie zaraz po śmierci syna. Początkowo próbowałam wmówić sobie, że to tylko jego żal. Ale teraz zdaję sobie sprawę – naprawdę mówił poważnie.

Wciąż zadaję sobie pytanie: czy naprawdę tak źle zrobiłem, wybierając się w podróż, na którą zbierałem pieniądze przez ponad dwa lata? Nie chciałem jej marnować po całym tym wysiłku. Ale teraz wszystko inne może zniknąć.

Czy uważasz, że zawiniłem? Czy mógłbyś mi coś doradzić?