Do kliniki „Viață Nouă”, w pozornie zwyczajny dzień, przywieziono zupełnie inną pacjentkę – Lizę Voronțovą, małą dziewczynkę, zaledwie 10 lat. Jej ojczym, Aleksiej, trzymał ją w ramionach, a jej brzuch był tak duży, że wyglądała… na ciężarną. Na jej widok pielęgniarki zamarły. Pediatra, Ana Semionova, zbladła po konsultacji z nią.
„Co się stało?” zapytała, próbując zachować spokój.
„Nie wiem…” mruknął Aleksiej, bawiąc się kapeluszem. „Brzuch zaczął mi rosnąć jakieś dwa tygodnie temu. Na początku myślałem, że to dlatego, że przytyłem, ale potem było gorzej…”
Ana natychmiast poprosiła o USG. Wyniki zszokowały wszystkich. W brzuchu Lizy znajdowała się ogromna struktura, która wyglądała jak… cysta. Ale o nietypowych rozmiarach – wielkości dużego arbuza! Nikt nigdy czegoś takiego nie widział.
„To nie jest zwykła torbiel” – wyszeptała Ana, uważnie przyglądając się zdjęciom. „Uciska na narządy wewnętrzne. Jeśli natychmiast jej nie zoperujemy, dziewczynka nie przeżyje…”
Niepokojące podejrzenia
Podczas gdy Liza była przygotowywana do operacji, pielęgniarki zauważyły coś dziwnego w zachowaniu Aleksieja. Krążył niespokojnie po korytarzu, rozmawiając przez telefon i nagle się rozłączył na widok personelu medycznego. Ana postanowiła porozmawiać z Lizą sam na sam.
— Liza, powiedz mi, czy bolał cię kiedyś brzuch? — Ana zapytała ją łagodnie.
Dziewczynka siedziała z pochyloną głową i nic nie mówiła.
„Możesz mi zaufać” – powiedziała Ana łagodnie.
„Ja… bałam się” – wyszeptała w końcu Liza. „Wujek Lesha powiedział mi, że jeśli komukolwiek powiem, moja mama umrze…”
Ana poczuła, że grunt usuwa się jej spod stóp.
