Poranne światło ledwo co wzeszło nad horyzontem, gdy 64-letni rolnik Thomas wyszedł na zewnątrz, a jego buty delikatnie zapadały się w wilgotną ziemię. Deszcz z poprzedniej nocy pozostawił połysk na polach, perląc się na liściach soi i tworząc małe kałuże, w których odbijał się złoty wschód słońca.
To był cichy, znajomy rytuał – taki, który odprawiał niemal codziennie od dziesięcioleci. Z kawą w dłoni, zwietrzałym kapeluszem naciągniętym nisko na głowę, przechadzał się po polach ze spokojną pewnością siebie, jaką daje tylko całe życie spędzone na roli.
Ale tego ranka coś było inaczej.
Tajemnica w glebie
Zbliżając się do zagłębienia w ziemi, gdzie gleba często gromadziła wodę, Thomas zatrzymał się. Tam, w miękkim błocie, leżało coś, czego nigdy wcześniej nie widział.
Dziesiątki maleńkich, półprzezroczystych kul błyszczały w porannym świetle. Miały dziwny niebieskawy odcień i delikatną poświatę, która wydawała się niemal nieziemska.
Powoli przykucnął, kolana trzeszczały mu równie głośno, co stary kombinezon, i przyjrzał się osobliwemu skupisku. Jaja były za duże, by należeć do owadów, i zdecydowanie za delikatne dla jakiegokolwiek ptaka, którego rozpoznał. Lata pracy na roli nauczyły go poznawać zwyczaje stworzeń, które dzieliły z nim tę ziemię – lisów, wron, płomykówek, a nawet sporadycznych jeleni. Ale to? To było coś nowego.
Thomas, praktyczny mężczyzna o zrogowaciałych dłoniach i naukowej ciekawości ukrytej pod szorstkim usposobieniem, postanowił im nie przeszkadzać. Zrobił kilka starannych zdjęć telefonem – jego wnuczka nalegała, żeby zachował jedno – i zadzwonił.
Wezwanie do odpowiedzi
Wiele lat temu, na festynie powiatowym, Thomas wziął udział w wykładzie o ochronie przyrody i nawiązał rozmowę z młodą biolog. Pozostawali w luźnym kontakcie, głównie poprzez okazjonalne e-maile z okazji świąt. Ale teraz wysłał jej zdjęcia i zadał proste pytanie:
„Widziałeś kiedyś coś podobnego?”
Nie spodziewał się szybkiej odpowiedzi. Ale następnego ranka dotarła na farmę z dwoma innymi naukowcami na pokładzie, a ich samochód wzbijał żwir na starej, gruntowej drodze.
Byli pełni zapału, podekscytowani i po kilku minutach uważnej inspekcji, spojrzeli na Thomasa szeroko otwartymi oczami.
„Być może odkryłeś coś niezwykłego” – powiedział główny badacz. „To jaja żaby drzewnej”.
Thomas uniósł brew. „Nie mamy tu żab drzewnych”.
„Dopiero niedawno” – odpowiedziała.
