Nazywam się Marta, mam 72 lata. Przez całe życie zrozumiałam jedną prostą, ale ważną prawdę: miłość to nie tylko uczucie, ale także czyny. Czasem właśnie przez nasze działania pokazujemy ludziom, jak bardzo ich kochamy i jak cenimy ich obecność w naszym życiu.
5 часов назад
Całe swoje życie poświęciłam córce Andżeli, a później — wnuczce Riley. Wychowywałam Andżelę sama po tym, jak jej ojciec, mój mąż Bill, zginął w pracy. Pracowałam w miejskiej bibliotece, żyłam skromnie, ale z ciepłem w sercu i miłością do książek. Pieniędzy zawsze było w sam raz na podstawowe potrzeby, ale starałam się, by ani mnie, ani moim bliskim niczego nie brakowało.
20 часов назад
Kiedy urodziła się Riley, moja miłość jeszcze się pomnożyła. Odprowadzałam ją do przedszkola, szyłam stroje na przedstawienia, piekłam torty w kształcie zamków i dinozaurów, zawsze byłam obok, gdy moja córka była zmęczona. Byłam tą babcią, u której w torebce zawsze znalazł się plaster, guma do żucia albo jakiś drobiazg, który potrafił rozjaśnić dzień wnuczki.
1 час назад
Ale życie czasem stawia przed nami ciężkie próby. Andżela nagle zmarła na chorobę — miała zaledwie 42 lata. Zostałam sama z piętnastoletnią Riley i musiałam być dla niej jednocześnie matką, przyjaciółką i oparciem. Razem przeżywałyśmy żałobę, uczyłyśmy się dalej żyć i znajdowałyśmy siły, by cieszyć się drobiazgami.
11 часов назад
Riley wyrosła na samodzielną i ambitną dziewczynę. Zafascynowała ją organizacja wesel — robiła albumy z wycinkami z czasopism, studiowała szczegóły, czerpała inspiracje z różnych pomysłów. Pewnego dnia podzieliła się ze mną swoim marzeniem — o „ślubie marzeń”, ale przyznała, że boi się, iż to będzie zbyt drogie. Wtedy przypomniałam sobie nasz stary dom, śmiech córki, kroki małej Riley na skrzypiącej podłodze, rodzinne święta… i podjęłam decyzję: sprzedać dom, który był częścią mojego życia, i przeznaczyć pieniądze na ślub wnuczki. Riley płakała ze szczęścia i dziękowała mi. Dla mnie najważniejsze było widzieć jej radość, bo jej szczęście stało się sensem mojego życia.
